Wyjaśnił mi się sukces Ursusa w Afryce – jest na nasz, podatników, koszt.

Okazuje się, że Etiopczycy i Tanzańczycy wcale nie musieli płacić za nasze Ursusy. Zapłaciliśmy za nie my – łupieni niemiłosiernie podatkami i parapodatkami poddani Buraczanej.
A ile?  Ano 50 + 50 + 110 mln dolarów. Czyli 210 mln dolarów kosztował nas „sukces” Ursusa w Afryce. I teraz pojawia się pytanie – jakiego Królika znajomymi są właściciele tej firmy, że potrafią sobie załatwić 210 mln dolarów?
Kwoty o których piszę pochodzą z funduszu „Go Afryka” i niech Was nie zmyli ta nobliwie, bo po angielsku, brzmiąca nazwa – to nie jest fundusz ONZ, USA czy UE, lecz naszej przaśnej Buraczanej. Po polsku byłoby po prostu zbyt wsiowo. Oczywiście oficjalnie te pieniądze z funduszu to pożyczki, które kupujący ciągniki Etiopczycy i Tanzańczycy mają spłacić po 5 letnim okresie karencji, w 60 ratach. Pożyczka oprocentowana na… 0,15% rocznie! A to czy spłacą to się przekonamy po tych kilkunastu latach.
Chcielibyście 210 mln dolarów na takich warunkach? 5 lat karencji,  odsetki 0,15% rocznie? No to wiecie gdzie szukać – go Africa! 😉

3 myśli na temat “Wyjaśnił mi się sukces Ursusa w Afryce – jest na nasz, podatników, koszt.

Odpowiedz