Od kilku dni rozkręca się w blogerskim środowisku skandal związany z pozwaniem przez firmę Sokołów pewnego wideo blogera*, za rzekome naruszenie reputacji marki. W końcu wpis Ewy Lalik skłonił i mnie do zabrania głosu u siebie, a nie tylko w komentarzach.
Ewa zapytała:
-dlaczego Sokołów nie miałby bronić swoich praw za pomocą pozwu, zgodnie z literą polskiego prawa?
Odpowiem: Bo to nie jest obrona, lecz agresja i próba zgnojenia człowieka. Niechby sobie i złożyli pozew – skoro już są tak głupi by to w ogóle robić – ale mogli zmiarkować swoje żądania.
Gdyby zażądali dodania sprostowania, gdyby zażądali symbolicznego zadośćuczynienia (a nie rujnującego życie), gdyby nie wnieśli o prewencyjną cenzurę (to już absolutny skandal) to można by jeszcze przyznać im, że bronią swoich praw. Ale to co robią to kolejny przykład próby zastraszenia albo nawet zmielenia człowieka przez koncern przy wykorzystaniu prawa. I dlatego ja od czasu tego pozwu nie kupię już nic co jest z Sokołowa. Nie z powodu tego co naprawdę sprzedają, ani jakości lub jej braku lecz z powodu tego jaką wykazali się podłością.
Zastanawiam się gdzie jest Rzecznik Praw Obywatelskich? Za co bierze pieniądze armia nierobów w tym urzędzie skoro pozwalają sądom na wydawanie rocznych zakazów wypowiadania się na jakiś temat pozwanej osobie!? Co to kurna się porobiło z tą Buraczaną!?
-dlaczego Sokołów, firma produkująca wędliny i wyroby mięsne, ma rozbudowywać swój dział zajmujący się mediami społecznościowymi? Dlaczego to konieczność? Apple na przykład nie ma takiego (inne gabaryty, a jakże, inne produkty, ale chyba uwydatnia to, że można bez) i radzi sobie bez tego;
Odpowiem: Nie musi rozbudowywać działu zajmującego się mediami społecznościowymi. Za to straciła doskonałą okazję do niemilczenia i wzięcia udziału w korzystnej dla siebie i marki zabawie, dyskusjach, ciętych ripostach itd. Choćby przez wynajętą firmę jeśli taki własny dział komunikacji nie istnieje.
Wolało jednak podjąć działania zaczepne na głupim poziomie smętu, złamali konwencję. To tak jakby pozwali za obrazę marki jakiegoś rapera/kabareciarza, który coś tam w swoim utworze sypnął o marce, zamiast odciąć mu się w ten sam artystyczny sposób. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi.
-dlaczego bloger powinien być specjalnie traktowany, zwłaszcza bloger nie amator (bo zarabia, więc nie jest amatorem)?
Po pierwsze dlatego, że fakt iż zarabia nie znaczy, że przestał być amatorem, a po drugie dlatego, że na to co piszą blogerzy wszyscy patrzą przez pryzmat w jakim bloger się pozycjonuje albo w jakim jest postrzegany przez swoją działalność i publikacje – czy jego twórczość to jest domena rozrywki czy też populizm, czy też rozważna, poważna i starająca się o rzetelność publicystyka.
W wielu obszarach blogosfera to paplanina dzieci w piaskownicy. Czy wyobraża sobie ktoś, żeby jakiś producent pozwał dzieciaka, który by powiedział, że jego [tu nazwa marki] prezerwatywy są beznadziejne bo rodzice je używali i go jednak poczęli?
*Chodzi o wideo blogera Piotra Ogińskiego.
Bez przesady… Cała sprawa już jest wątpliwa z powodu tego, że blogger (co to w ogóle za słowo?), że osoba, która zarabia na wątpliwej jakości filmach użyła produktu firmy Sokołów w inny niż przeznaczony dla niego sposób.
– Kiedy weźmiemy kiełbasę podwawelską i zaczniemy ją rozprowadzać po chlebie to raczej też nie spełni swojego zadania jako pasztet?
Każdy człowiek a także każda firma ma prawo złożyć pozew i to sąd oceni czy należy ukarać ww. osobę.
Rzecznik Praw Obywatelskich? To ja też poproszę w sprawie złożonych przeciw mnie 3 pozwów znanych firm których łączny kapitał przekracza 1mld zł, dodam że mam 20 lat a wszystkie 3 sprawy są prowadzone na granicy prawa.
Moim zdaniem ci z Sokołowa zrobili dobrze jeśli chodzi o pozew. Rozumiem, że od czasu sprawy z Plusem bronisz zwykłych ludzi w starciu z korpo, ale tutaj p. Ogiński po prostu „przegiął”. Celem jego filmików nie było rzetelne informowanie o produkcie, chociaż takie można było odnieść wrażenie, a rzucanie kłamstw w celu efektownego wypromowania własnej osoby. Inna rzecz, że sąd powinien raczej zmusić do przeprosin, a nie zakazać całkowicie wypowiadania się o tej sprawie.
Po drugie o całej sprawie dowiedziało się ile, może z 500 tys. osób? Z czego 300 tys. ma to w dupie lub w ciągu roku o wszystkim zapomni. Z pozostałych 200 tys. jakieś 3/4 i tak jest w wieku, w którym nie robi zakupów;). Więc ja tu nie widzę problemu, jedna reklama przy Klanie czy innym tego typu gównie dotrze do kilkukrotnie większej liczby ludzi i w pewnym sensie wyrówna „straty”.
Jakie straty?
Ja będę kupował więcej produktów tej firmy, ponieważ uważam że zareagowali dobrze i takie zachowania należy zwalczać tak jak oni to robią.
Ale Arnold przykładowo zadeklarował, że produktów tej firmy nie kupi. Także jakieś tam minimalne straty mogą być, choć, jak napisałem, jedna reklama w telewizorni je zredukuje.
Jest jeszcze jeden aspekt.
Jak mówi powiedzenie: Nie ważne czy dobrze czy źle, ważne że mówią. Dzięki temu że Pan blogger wypłakał się publicznie a reszta jego ferajny podsyca całą sytuację w obawie że ich spotka to samo ludzie wiedząc o całej sytuacji będą chcieli sprawdzić czy naprawdę ten tatar jest taki zły, i czy po tych parówkach się wymiotuje 😉
Ogiński nie przegiął, po prostu pokazał, jak wygląda mięso po usmażeniu. Pokazał mięso, które sam zmielił i te które kupił. Takie mięso dostaniesz kupując cokolwiek firmy Sokołów. Chciałbym zobaczyć na produkcji, jak robią cienkie parówki.
Co więcej, ludzie tak łatwo nie zapominają. Z moich znajomych wszyscy, którzy słyszeli o sprawie nie kupują produktów Sokołów. Jedni dlatego, że stoją murem za wolnością słowa, inni z obawy na zdrowie.
A kto oglądał z was filmiki tego blogera…kto to widział robić pizze z kaszą manną…przecież to czarodziej a nie kucharz. Poza tym zjadł parówki z sokołowa i wymiotował, ja kupuje parówki z szynki sokołów i nie wymiotuje. On po prostu chciał wywołać skandal i tyle, a ci którzy za wszelką cenę chcą go bronić niech pomyślą czy warto bronić tego pseudo kucharza. Kucharzem z prawdziwego zdarzenia to jest Pascal czy Okrasa ale nie ten blogerek.
Pewne jest jedno, ani Paskal ani Okrasa nie przyżądzą tatara z tatara z Sokołowa. Chyba, że to będzie sponsorowane gotowanie. Koleś po prostu pikazał różnicę między mięsem naturalnym a pochodząćym z obróbki. Co do parówek to każdy wie, że jest to syf i zmielone niewiadomo co. Ale nikt nikomu nie zabroni jedzenia syfu, Chodzi po prostu o świadomość jak z papierosami. Palisz Twój wybór. Jesz tatara z sokołówa Twój wybór. Tylko Nie ma się co łudzić, że wyjdzie Ci to na zdrowie.
„Pewne jest jedno, ani Paskal ani Okrasa nie przyżądzą tatara z tatara z Sokołowa.”
Nie przyrządzą, bo gotują teraz dla Lidla i robią dania z ich pakowanego (!) mięsa.
Wizerunkowo, Sokołów dał dupy i to strasznie.
A w Polsce wolności wypowiedzi po prostu nie ma. Świadczą o tym m.in. ukryte nazwiska skazanych bandytów.
Prawda jest taka, że firma mogła to rozegrać inaczej. Może i by nie dostali tych pieniędzy (tak jakby mieli je teraz dostać) ale wyszli by z twarzą. To prawda, że mieli prawo do pozwu, ale nie zawsze należy robić to do czego ma się prawo.
Łatwo się rozmawia o cudzych pieniądzach.
Sam Ogiński w wywiadzie powiedział, że on właściwie nie rozumie dlaczego Sokołów chce od niego tak olbrzymią kwotę. Ale czy faktycznie?
Takitam wyliczył (nie mam pojęcia skąd ma takie informacje, ale niech mu będzie), że Sokołów sprzeda o 50 tyś tatarów mniej. Pomnóżmy to przez cenę i wyjdzie 350 tyś. Ale to nie wszystko. Rozmawiamy o wielokrotności tej kwoty bo te osoby nie kupią też tatara drugi czy trzeci raz. Powiedzmy, że rozmawiamy o milionie. Jako, że popyt się zmniejszy to część towaru pójdzie do kosza. Powiedzmy, że 300 tyś (kwota z powietrza).
No ale przecież reklama ma pomóc. I pewnie pomoże – 30 tyś za sztukę. Trzeba będzie powiedzmy 10 = następne 300 tyś.
Wychodzi, że filmik Ogińskiego będzie kosztował Sokołów 1.5 miliona….
Oczywiście nie mamy danych żeby to potwierdzić, ale jakoś tak wyszło, że chcą od szanownego blogera mniej niż 10% strat – czy to dużo. Dla niego tak, ale jeśli straty są aż tak duże, to mówimy o utrzymaniu około 30 pracowników przez rok. Innymi słowy 30 osób może stracić pracę…
Może porozmawiajmy o odpowiedzialności blogera z tego punktu widzenia?
To, że firma sprzeda czegoś mniej nie jest żadną stratą. W takiej sytuacji to i konkurencję i konsumentów powinna skarżyć – bo sprzedała mniej przez nich?
Poza tym to by podpadało pod odszkodowanie, a oni dochodzą zadośćuczynienia.
Bardzo chciałbym doczekać czasów gdy zjechanie przez kogoś w Internecie jakiegoś produktu/firmy spowodowałoby odczuwalne skutki dla firmy.
Oj bardzo bym chciał.
A co jeśli Sokołów przegra? Czy nie skompromituje się jeszcze bardziej?
p.s.
Nie pisze się „tyś.” tylko „tys.”
„To, że firma sprzeda czegoś mniej nie jest żadną stratą”.
W normalnej sytuacji masz rację. Konkurencja i preferencje konsumentów robią swoje. Masz rację. Tylko mówimy o sytuacji gdzie gwałtowna zmiana preferencji jest spowodowana manipulacją spowodowaną niedouczeniem, lenistwem albo tylko szukaniem sensacji za wszelką cenę. Każda konkurencja Sokołowa tylko marzy o takim zagraniu ale niestety jest to nielegalne.
Wydaje mi się, że nie zdajesz sobie sprawy co by się stało gdyby „zjechanie przez kogoś w Internecie jakiegoś produktu/firmy spowodowałoby odczuwalne skutki dla firmy”. Nie wiem gdzie pracujesz, ale Twoja firma coś dostarcza. Produkcja, handel, usługi… Co by było, gdyby nagle zabrakło pieniędzy na wypłaty bo ktoś postanowił wbrew wszelkim zasadom trochę nakłamać – i zrobił to na tyle dobrze, że Wasi klienci by uwierzyli?
Co jeśli przegra? Nie znam wszystkich faktów. Sąd zdecyduje. Mogę powiedzieć tylko tyle, że na podstawie tego co wiem film Ogińskiego jest poniżej wszelkiej krytyki. Tak się nie powinno robić.
tys. – racja.
Nie chodziło mi o to, że ktoś coś nasmaruje na firmę i inni automatycznie się odwrócą.
Chyba każdy człowiek patrzy też na otoczenie takiego obsmarowania.
Co innego gdyby ktoś z odpowiednią reputacją wiarygodności opluł bezpodstawnie firmę.
Wtedy się z Tobą zgadzam.
Ale dlaczego uważasz, że on nie ma reputacji i wiarygodności? 34 miliony wyświetleń filmików i 190 000 subskrybentów głównego kanału na yt to jest już wyznacznik sporego zainteresowania i niezłych dochodów.
To jednak jest osiągnięcie i moim zdaniem dość spore. Może już mieć pewną siłę rażenia. Dodać warto jednak, że osiągnięcie zdobyte przez goscia, który nie potrafi przeczytać etykiety po angielsku po wielu latach w UK (odcinek z 10 najgorszymi angielskimi potrawami, gdzie wszystko co może źle czyta np. marmEJt -Marmite czy łalkers – Walkers) i jest to gość bez podstaw po 2 letniej zawodówce jak ostatnio kilka osób zauważyło. Porównał skrajnie nieuczciwie przyprawione, peklowane i przede wszystkim zblendowane mięso sprzedawane przez sokołów do 2 krotnie przemielonego maszynką kawałka wołowiny bez dodatków. Nie była to satyryczna zabawa a program wyglądający na test produktu w którym nawijał kilka razy o chemii i o tym, że po zjedzeniu tego będziesz w nocy świecić. Podejrzewam, że gdyby miał trochę więcej edukacji niż te dwa lata zawodówki po których bezpośrednio wyjechał zagranicę to by głupot w koło nie opowiadał. Smażenie tego mięsa nieprzeznaczonego do smażenia, zdziwienie że wygląda po usmażeniu jak „mortadela” i wyciąganie z tego fałszywych wniosków było skrajnie nieobiektywne. Jako kucharz powinien wiedzieć co to jest PEKLOWANIE, zauważyć na pierwszy rzut oka, że to mięso nie jest tylko przemielone maszynką a ZBLENDOWANE i efekt był z góry do przewidzenia. Do tego manipulacja z psem, który wybrał jednak to mięso smażone sokołowa ale na komendę (wymutowaną częściowo w filmiku) zmienił zdanie co zauważył burak, którego tym razem argumenty podzielam https://www.youtube.com/watch?v=U3EuOa1XnSU
Ogiński kreuje się na swego rodzaju jednak autorytet kulinarny a nie vlogera komika i osiąga dochody z tego pewnie całkiem niezłe. Wiedza za tym wprawdzie nie idzie i poza doświadczeniem praktycznym robi kuriozalne błędy jak chociażby w ostatnim filmiku przy PISTO dodaje na początku cukinię do potrawy… każdy kucharz wie, ze powinien kabaczka, cukinię dodać na końcu przed pomidorami i to aż razi w oczy tak jak podstawowe błędy w innych przepisach, jednak wbrew temu co piszesz Ogiński zrobił już z tego vlogowania niezły biznes i nie może być traktowany tak jak ja, jeśli powiem ze sokołów jest do dupy i za to nic mi nie zrobią. Porównanie tego gotowego mięsa do swojego było tak sensowne jak porównanie zupki chińskiej do rosołu do którego z jakiegoś powodu nie chciał zupki porównywać a zrobił jednak test zupek chińskich – dlaczego nie porównywał wybranej zupki chińskiej z zupą domową i wtedy nie podkreślał w co drugim zdaniu o chemii i świeceniu w nocy?
Jednak wracając do testu sokołowa, to zrobił też test parówek w których zdecydowanie wygrała parówka morliny mająca w składnie znacznie mniej mięsa i więcej „chemii” co też jest ciekawe. Podsumowując test był skrajnie nie obiektywny, gadał przy nim bzdury wynikające wprost z jego niewiedzy i mógł zaszkodzić sokołowowi, który notabene jest firmą o bardzo wysokich standardach i zdecydowanie najlepszym składzie wyrobów spośród dużych producentów mięsnych. Nie tylko ich parówki z szynki, które jako pierwsze rozpoczęły wyścig dotyczący pozytywnego składu parówek zasługują na uznanie (przed ich powstaniem producenci prześcigali się w kwestii kto zrobi parówki najtaniej, czy da się zejść poniżej 4zł za kilogram), ale wiele innych produktów tej firmy ma skład znacznie lepszy od innych producentów produkujących na dużą skalę. Aktualnie trudno znaleźć lokalnego producenta robiącego niektóre produkty o podobnie dobrym składzie a tak skrajnie nierzetelny test Ogińskiego mówi coś przeciwnego i jak widać m.in, Arnold w jego wyniku zamierza unikać produktów sokołowa.
Dla mnie on nie ma żadnej wiarygodności – od razu widać, że to jest „beletrystyka” albo nawet jakieś jaja.
Ale faktycznie nie robiłem żadnych badań jak to się ma u innych i co do reputacji to się nie wypowiem bo brak mi danych.
Manipulacje z psem są kompromitujące – to już jest nieszanowanie odbiorców i powinni go za to ukarać ostracyzmem.
Gwoli wyjaśnienia – nie będę kupował produktów Sokołowa nie ze względu na ten jego głupi test, ani jakość lub brak jakości ich wyrobów.
Powodem jest to, że nie godzę się na wspieranie swoimi pieniędzmi koncernów, gdy dopuszczają się takich opresyjnych działań wobec ludzi jak Sokołów.
A poza tym – skoro ten gostek od lat mieszka i to na stałe w W. Brytanii to dlaczego sprawą zajmuje się POLSKI sąd !?
On ma masę fanów i osób lubiących jego przepisy. Moje zdanie jest takie, że sokołów się broni i ma do tego prawo. Dziwi mnie Twoje zdumienie w tej kwestii w tym konkretnie przypadku. Poza tym jestem przekonany, ze nawet jak przegra sprawę to sąd ostatecznie jak to w Polsce karę zmniejszy z tych magicznych i budzących takie kontrowersję 150K PLN do jakiegoś 4200 lub mniej. Kwestia idiotycznego rozgrywania sprawy przez sokołów to odrębny temat.
Jeśli chodzi o jego emigrację, to sporo filmików nagrywa w Polsce, ostatni na działce z dziadkiem, bywa chyba na większości spotkań vlogerów i jest obecny na wielu filmikach na innych kanałach jako gość, więc w Polsce też często przebywa i identyfikuje się raczej z krajem.
Ale nie rozumiem dla czego odbierasz firmie prawo do zgodnego z prawem dochodzenia swoich praw? Dlaczego nie mieliby nawet puścić w skarpetkach oszczercę pomawiającego ich skoro prawo im na to pozwala?
Dlatego, że w mojej ocenie firma wcale nie dochodzi swoich praw lecz chce zniszczyć człowieka.
To, że robi to metodą regulaminową niczego nie zmienia – instrumentalnie wykorzystuje przepisy prawa, żeby kogoś skrzywdzić.
Dla mnie jest to nie do przyjęcia.
Sprawa rozwiązana:
https://www.facebook.com/sokolowfanpage/posts/606782429377326
Sprawa między Sokołowem i tym tuberem może i tak. Natomiast między Internautami a Sokołowem to raczej nie. Zapach zostanie, deklaracje pewnie też.
Sokołów chyba sam się wkopał.
Wydaję mi się żeby nie było aż takiego szumu gdyby nie ten pozew.Ciekawe ile filmik miał wyświetleń przed pozwem…
Panie Arnoldzie ostatnio wziął pan na celownik Antyweb, czy jest szansa na jakąś pełną analizę np. Kominka i jego dochodów? Bo ten kozak albo kłamie w żywe oczy i jest największym beszczelem w polskim necie albo już sam nie wiem. PROSIMY!! Kominek tak miesza, że w końcu ktoś powinien wyłożyć kawę na ławę. Media jak widać od kilku miesięcy tego nie potrafią. Może poradzi sobie Buzdygan 😉 pana Arnolda? 🙂
Tu już trzeba by było nielegalnej akcji hakera, który by wyciągnął dane z głównego serwera fiskusa. Kominek prowadzi to jako prywatną działalność gospodarczą i jedyne co musi to składać deklaracje podatkowe.
A te są objęte tajemnicą.
Tylko nie wiem jaki byłby tego sens? Kominek jest specyficzny, obraz rynku lepiej pokażą dane z natemat.pl niż Kominka czy Tuskówny.