Ostatnio zaliczyłem z dziećmi kilka polskich „atrakcji”. Żadna z nich nie zasługiwała na wzmiankę, więc w zasadzie o nich nie pisałem (pomijając napiętnowanie Afrykarium z wrocławskiego zoo.) Ale teraz miarka się przebrała i doszedłem do wniosku, że jednak warto pisać i przestrzegać innych. Na dziś pójdzie Jurapark Krasiejów, który miałem nieprzyjemność zaliczyć wczoraj.
Dlaczego koszmarnie drogie? Bo 200 zł (125 zł za bilet rodzinny plus wydatki na jedzenie, picie itd.) to jest rozbój. Przykro mi, ale jeśli wejście dla rodziny ma kosztować więcej niż kilka dni pracy przeciętnego Polaka (czyli takiego wegetującego na minimalnej pensji) to jest to przegięcie.
Co mamy za te 125 zł w Jurapark Krasiejów, który notabene dostał wiele milionów dotacji (chyba około 12mln).
Na początek plastykowe bilety, które trzeba… zwrócić przy wyjściu.
Radzę od razu zrezygnować ze wskazanego kierunku zwiedzania i pójść w przeciwną stronę na plac zabaw albo na kąpielisko (jeśli jest ciepło to weźcie stroje).
Jeżeli jednak uprzecie się by iść wyznaczoną trasą to radzę wziąć wózek, w którym będziecie wieźć dzieci bo czeka Was… 1,5 godzinny spacer i jęki pociech.
Przy tym na połowie tej trasy są tylko plakaty na drewnianym płocie!
Gdy w końcu pojawią się sztuczne zwierzęta to są one za płotem. Nie można do nich podejść i ich dotknąć, poza dwoma wyjątkami.
Nawet w sytuacji gdy aż prosi się by gigantyczne zwierzę stojące za płotem z wyciągniętą do przodu mordą, stało te pół metra bliżej i umożliwiało dzieciom pogłaskanie tej mordy. Ale nie, dzieciaki muszą obejść się smakiem.
Kolejna sprawa – beznadziejne kino 4D czy też 5D. To najgorsze xD jakie widziałem w życiu. Pomijam treść filmiku, kompletnie bezsensowną i absurdalną. Fatalny obraz, fatalny stan mechaniki siedzeń dopełniają całości fatalności 🙁 Gwoli prawdzie dodam, że na dzieciach zrobiło wrażenie, ale to tylko dlatego, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyły, a dla Aurelii to w ogóle był pierwszy seans filmowy i naprawdę była zachwycona. Ale ja też płaciłem za bilet, więc też chciałbym mieć atrakcję a nie tylko dla dzieci, prawda?
Konieczność okazania „platykowego biletu” by wejść do tego kina (jak również żeby pojeździć elektrycznym samochodzikiem na torze „gokardowym”) jest dodatkowym kuriozum, zupełnie niezrozumiałym dla mnie.
Smutne jest też to, że choć chwalą się tam, że wyciągnęli z ziemi kilka tysięcy kości to nie wystawili żadnych bez osłon, tak żeby można je było dotknąć, poczuć fakturę itd. Te co są to pokazują za szkłem w gablotach. Hańba im za to, jak to mawia król Julian.
Lody, picie i żarcie oczywiście drogie ponad miarę co niestety nie szło w parze z jakością i obsługą, która była gorzej niż kiepska.
W końcu po ponad 2 godzinach spaceru dotarliśmy na plażę. Zapowiadała się ciekawie, woda najczystsza jaką widziałem dotychczas w takich bajorach, na zejściu do wody rozłożone zjeżdżalnie dla dzieci. Woda okazała się faktycznie być fajną, plaża i zjeżdżalnie już nie. W piachu na plaży było ukrytych pełno kamieni, na jednym z nich rozwaliłem sobie poważnie nawet palca u nogi 🙁 Natomiast zjeżdżalnie okazały się leżeć pod zbyt małym kątem i dzieci zatrzymywały się w ich połowie, chyba, że rodzic pchnął na początku porządnie a woda nawilżająca zjeżdżalnie była wręcz LODOWATA.
Dzieci zjechały dwa czy trzy razy i im się to odwidziało. Kicha, nie tak to powinno wyglądać.
Reasumując – wszystko zrobione niby z dużym rozmachem, ale… w efekcie dające typową polską byle jak aby aby biedaatrakcję 🙁
ARNOLDZIE,
Polactwo potrafi tylko narzekać. Na Polactwo tylko gaz, pała i ścieżka zdrowia na komendzie, tak jak w PRL.
Dlatego, Ja postuluję – przepałować całą Polskę – od morza do Tatr. Tylko dobre pałowanie może uzdrowić ten kraj.
A jak chcesz jeszcze ponarzekać, to zapraszam od Inwałdu i pobliskiego mu Zatora (Zatoru???). Tam Mośki dymają na potęgę – Park Miniatur i Park Dinozaurów z Inwałdzie. Ruchome dinozaury z Zatorze. I do tego Energylandia także w Zatorze.
Mośki wzięły koszmarną dotację z Unii, i dymają jeszcze bardziej koszmarnie. Ale w końcu, po to są Goje aby ich Mośki dymały.
Pozdrowienia,
ROMAN WŁOS
p.s. Jestem teraz w Bundes Republik Deutschland – tutaj Mośki też dymają niekiepsko.
Dyskoteki Energy to te same Mośki. Fajnie dymają – piwo 9 pln. Ale niemyte samce stawiają to piwo śmierdzącym, niemytym lachonom licząc na to, że dostaną poruchać.
Trochę dużo narzekania. Rzut beretem mam do Krasiejowa, niedługo sama wpadnę z pociechą i zobaczę czy jest tam tak źle jak Arnold mówi.
Jeśli chodzi o rozrywki familijne, to najbardziej opłaca się chyba cyrk – góra 50zł za dwie godziny dobrej zabawy i zwykle dobrego widowiska i Zoo – ekowariaci krzyczą że niehumanitarne, ale jest tam tyle zwierząt, które obejrzysz sobie za dychę czy dwie, że gdyby ktoś powiedziałby mi że za 5zł pokaże mi zebrę, to bym się zgodziła – a w zoo masz tyle ciekawych zwierząt których nie spotkasz na codzień że głowa mała.
Gąsko,
Poczytaj sobie jak katują zwierzęta w cyrkach. To odrażające – łamanie ogonów, gorąca płyta, rażenie pochwy prądem i wiele innych „atrakcji”.
Poczytaj – słonica Mary – kara śmierci przez powieszenie.
nie robi to na mnie żadnego wrażenia.
A Mnie nie dziwi twoja postawa, bo czego można się spodziewać po prymitywach ze wsi.
Zapisz się do greenpeace albo wesprzyj innych ekooszołomów zamiast wyżywać się na mnie, jeżeli tak bardzo na sercu leży ci los gąsek czy innych słoni i stawiasz je wyżej od ludzkich problemów.
No tak. Niech wieśniacka hołota podnieca się tym jak biedny – regularnie torturowany – niedźwiedź tańczy czaczę lub jeździ na motorowerze. Albo tygrys skacze przez płonącą obręcz.
Ludzka hołota to najgorsza zaraza we Wszechświecie.
Ciekawe co by było gdyby słonie czy inne niedźwiedzie otworzyły ludzki cyrk dla innych zwierzątek???
Trzymałyby ludzi w klatkach i batem zmuszały do różnych sztuczek.
mają kły, mają pazury, niech się bronią. Dostrzegasz tylko jedną stronę medalu. Zoo, czy cyrk to nierzadko najlepsze co może ich spotkać, mając do wyboru bycie dywanem czy obiektem klusowników.
Nigdy życie w niewoli nie jest lepsze.
GĄSKO,
Faktycznie, zwierzęta w cyrku mają super. Łamanie ogonów, wyrywanie zębów, bicie, przypalanie, rażenie genitaliów prądem – to są ulubione rozrywki zwierząt.
Zresztą, w Auschwitz-Birkenau pacjenci też byli zachwyceni, że żyją w niewoli.
Lecz się na nogi, bo leczenie na głowę nic ci nie da.
Na farmie czy cyrku albo zoo cierpią o wiele mniej niż w środowisku naturalnym.
Myślicie, że w naturze zwierzęta spokojnie umierają ze starości w hospicjach?
Przez całe życie ciężko walczą o przetrwanie. Potem albo zdychają z głodu, gdy nie mogą już zdobywać pożywienia, albo giną zjedzone żywcem przez drapieżnika. Zoo to dla nich luksus w porownaniu z „spokojnym zyciem” na wolnosci.
Arek,
https://www.wykop.pl/artykul/3309017/janusz-pr/
🙂
Ale o co chodzi, bo nie ma żadnych zdjęć??? Poza tym, camp to po amerykańsku OBÓZ. Więc warunki obozowe.
RW,
Chodzi o te zdjęcia:
https://www.facebook.com/776177195765642/photos/?tab=album&album_id=781207068595988
Co jest na zdjęciu???
„Szczęśliwe” zwierzęta w cyrku –
Gdyby ten „szczęśliwy” lew miał zęby, to by zagryzł skurwysyna. Niestety, zwierzętom łamią ogony, wyrywają zęby oraz pazury.
https://www.youtube.com/watch?v=rV4nQ2cvdYQ
Tutaj kolejne „szczęśliwe” zwierzęta –