Za każdym razem jak widzę kretynizm pt. „Samobójstwo rozszerzone” to mnie szlag trafia tak, że aż się trzęsę.
Nie ma czegoś takiego jak samobójstwo rozszerzone!
Jest mord, morderstwo i morderca. Są też ofiary jego zbrodni i pokrzywdzeni, w tym bliscy osoby zamordowanej.
Jak dla mnie używanie w kontekście morderstwa słowa „samobójstwo” jest wręcz urąganiem ofiarom zbrodni choćby przez implikowanie udziału w odebraniu sobie i innym życia.
Dlatego dziennikarze, którzy powtarzają tą absurdalną formułkę powinni być bezlitośnie piętnowani. Pomyślcie zanim napiszecie coś co może zranić bliskich ofiar.
Czy zamach terrorystyczny, w którym terrorysta wysadza się wśród innych ludzi, też nazwiecie „samobójstwem rozszerzonym”?
Ale naprawdę się trzęsiesz, czy to tylko taka figura retoryczna, tak samo jak w samobójstwie rozszerzonym? Termin jest, przyjął się, każdy wie, co znaczy, nie ma co kruszyć kopii.
Oczywiście, że figura retoryczna – aż tak mi cukier nie spada z nerwów 🙂
Ale „samobójstwo rozszerzone” nie jest do przyjęcia w żadnym aspekcie i nie zgodzę się, że „termin się przyjął”.
To niektórzy dziennikarze go lansują i trzeba to przerwać.