Pytanie bowiem nie brzmi CZY lecz KIEDY. A wszystko to przez niefortunne ustawienie sygnalizatorów i cykl świateł a nie brawurę pieszych.
Miejsce: przejście dla pieszych przez ul. Kazimierza Wielkiego „wzdłuż” ulicy Ruskiej.
Nieuważni piesi widzą po prostu nie te światła co trzeba i wchodzą na czerwonym. Często gwałtownie i prosto pod nadjeżdżające auta. Ja miałem tam już kilka takich sytuacji, ostatnią wczoraj. I mimo, że jechałem wolno i uważnie to ledwie wyhamowałem w ślizgu przed dwójką dziewcząt, która wtargnęła mi prosto przed maskę. Tym razem skończyło się tylko na zszarganych nerwach i podwyższonym ciśnieniu, ale ktoś w końcu tam nie wyhamuje i dojdzie do tragedii 🙁
Początkowo myślałem, że to kwestia ludzkiej brawury i głupoty – szczególnie gdy ma to miejsce wieczorem i dotyczy rozbawionej młodzieży. Jednakże jak widać na fotkach poniżej to światła są ustawione dość niefortunnie. Wielu ludzi nadchodzących po skosie lub wzdłuż jezdni widzi nie ten sygnalizator co trzeba . Widzą ten dotyczący kolejnej jezdni oraz przechodzących ludzi i odruchowo wchodzą na jezdnię mimo, że w rzeczywistości mają czerwone.
Oczywiście przed wejściem na pasy powinni się rozglądnąć, ale… cóż 🙁
Niektórzy uważają, że jak mają pierwszeństwo to mają i basta!
Myślę, że warto by było dostawić jeszcze jeden sygnalizator, właśnie po prawej stronie przejścia, zanim ktoś tam zostanie potrącony.