Z rozbawieniem przeczytałem, że partie nastawiają się na zbieranie podpisów pod kandydatami na prezydenta w wyborach 2010 r. przez Internet.
Buacha cha cha cha cha !!!!!!!!!
Już dziś powiem Wam ile tych podpisów zbiorą – zero! null! nic! Ani jednego!
Gdyby można było podpisywać listy przez Internet, głosować przez Internet itd. to tak!
Ale nie gdy trzeba wstać sprzed monitora i pójść na pocztę żeby wysłać list z podpisaną listą. To już przekracza zdolności Internautów do poświęceń.
W jakiejkolwiek sprawie, nawet w sprawie ochrony własnej dupy i głowy.
Tak, tacy są właśnie Internauci.
Dlatego nic nie znaczą i nic się nie liczą. I takimi wielkimi nic pozostaną dopóty dopóki nie będzie można tego robić nie ruszając się ze stołka.
A gdzie tu diamenty? Powiem później.