Za bankructwo Grecji zapłacili jej zagraniczni wierzyciele i (potem) dobroczyńcy – w tym także my Polacy. Grecy choć strasznie wyją jaka to im się krzywda niby dzieje to tak naprawdę niewiele za to zapłacili, za to przez całe lata się paśli na cudzym.
Bankructwo Polski będzie zaś kosztowało nędzę nas Polaków i TYLKO nas. Żadni zagraniczni wierzyciele na tym nic stracą. Nie będzie też żadnych dobroczyńców. Skąd to wiem?
Wystarczy pomyśleć i popatrzeć co się dzieje od kilku lat. Otóż Władze zablokowały praktycznie kredyty w walutach. Dlaczego? W jednym celu – zmiany struktury polskiego zadłużenia. I to się udało – w tej chwili Polska ma wyższe rezerwy walutowe niż długi w walutach. Oznacza to, że dewaluacja złotówki będzie dla Władz nie tylko pozbawiona ryzyka – retorsji zza granicy – ale nawet: ZYSKOWNA. Oczywiście zrujnuje ona kompletnie ludzi sprowadzając do zera ich oszczędności (wkłady bankowe, emerytury itp. itd.) , ale w najmniejszym stopniu nie dotknie wierzycieli zagranicznych. Oni swoje dostaną i pyszczyć nie będą ani podejmować jakichkolwiek kroków ratunkowych. Stracą tylko Polacy.
A jeśli ktoś nadal łudzi się, że bankructwo Polski to strachy na lachy to lepiej niech pomyśli dobrze co się dzieje. Władzom nie udało się – i nie uda się – zlikwidować przywilejów emerytalnych a to one rozsadzają budżet: w ciągu ostatnich 20 lat kosztowały nas 700 mld złotych! – czyli prawie dokładnie tyle ile Polska ma długu – a w nadchodzących latach będą kosztowały jeszcze więcej.
Tego NIE DA SIĘ JUŻ POŻYCZYĆ w żaden sposób. Nawet jeśli zmieni się koniunktura na świecie. Jedynym sposobem, żeby dalej finansować absurdalnie wysokie emerytury przez 30-40 lat młodym byłym policjantom, prokuratorom, górnikom i innym srolnikom jest sprawienie, żeby ich wartość odpowiadała wartości bułki chleba.
Zgadzacie się w tym ze mną czy nie?
I ja nawet mogę powiedzieć kiedy to się stanie – w ciągu najbliższych kilku lat, nawet nie kilkunastu. Stawiałbym, że za 3 lata pod koniec niesławnych już wówczas rządów Tuska, a NA PEWNO przed wprowadzeniem w Polsce euro. Ciągle jest tylko pytanie czy stanie się ukazem z dnia na dzień – dewaluującym złotówkę do przysłowiowego zera – czy też rozpętaniem hiperinflacji.
I znowu – jeśli ktoś nie czuje jak złotówka traci na wartości to przypomnę, że 17 lat temu – w styczniu 1995 r. – płaciłem pracownikom minimalną pensję 260 zł i to ludziom starczało na życie. Co dziś znaczy 260 złotych gdy minimalna pensja to 1500 zł. Prawie 6 razy więcej? Tak się zdewaluowała złotówka w okresie gdy ponoć nie było hiperinflacji. Pomyślcie jak się zdewaluuje w czasach gdy Władzom będzie na tym zależeć.
Czytam twojego bloga i muszę powiedzieć, że niewiele wiesz o tym jak działa świat finansów. Ale jak przystało na buntownika masz opinię (zazwyczaj dość głupkowatą i płytką) na każdy temat. No i udzielasz na każdym popularnym blogu w Polsce starając się przyciągnąć ludzi do swoich śmiech-blogów. Powodzenia.
Ale jakie masz KONKRETNE zarzuty do tego co napisałem?
Grecy wypłacili ze swoich banków 60-80 mld euro czyli jakieś 250 – 320 mln złotych.
Myślisz, że polskie banki wytrzymają podobną akcję?
No to jesteś fantastą.
Polska już ogłosiła wstępne bankructwo zamrażając pierwszy próg ostrożnościowy (ostał się jeno konstytucyjny.
Przecież to też jest „konstytucyjny”. Problem w tym, że te progi nie są zapisane w rzeczywistości w konstytucji lecz odwołuje się tutaj do… ustawy:
„Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa”
A tą można sobie dowolnie zmieniać i nią manipulować. W ostateczności nawet można zmienić sposób obliczania PKB i dług spadnie do 1% 😉
Panie Arku, od mniej więcej 2001 roku dużo o Panu słyszałem (nie powiem, czasem prułem przez godzinę) aż w końcu po kilkunastu latach i symbolicznej flaszce na dobranoc postanowiłem zobaczyć o kogo właściwe chodzi i trafiłem na tego bloga.
Mówiąc krótko: jestem zaskoczony i z przyjemnością czytam artykuliki. Jest Pan o wiele bardziej inteligentny niż się spodziewałem (no wie Pan, opinie 😀 ) i generalnie podobają mi sie Pańskie przemyślenia. Pan się nie przejmuje pierdoleniem adwersarzy, którzy w komentarzach mamroczą o źródłach, wiarygodności itd, bo to jest blog, Pan sobie na tym blogu myśli na głos i jest to fajne. JEstem przekonany, że cała ta banda marudzących przygłupów zawsze i wszędzie targa ze sobą tablety, wykresy i indeksy źródeł, żeby kiedy spotkają znajomego na ulicy i o czymś rozmawiają – mieć ze sobą źródła na poparcie. Ale Pan póki co świetnie sobie radzi i jak juz powiedziałem – z przyjemnością to czytam.
Pozdrawiam 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Myślę, że jest w tym dużo prawdy, bo przecież skoro mamy więcej uprzywilejowanych zawodów niż grecy przed kryzysem, to gdzie to nas może zaprowadzić?
Czy pieniądze będą miały jakąś wartość,gdy państwo zbankrutuje?
W normalnej sytuacji – gdy emitent pieniędzy jest rzeczywiście niezależny – bankructwo państwa nie pociąga za sobą
upadku wartości pieniędzy. Niestety u nas tak nie jest.