Czy Polaków stać jeszcze na przekazanie sobie znaku pokoju?

Nie jestem naiwny – nie pytam nawet o to czy Polacy są w stanie przyjąć serdecznie na wigilijnej wieczerzy kogoś mającego inne przekonania światopoglądowe, polityczne, kogoś kto jest „z innego obozu”.  Nie pytam czy są w stanie wybaczyć sobie różne rzeczywiste albo urojone krzywdy czy się pogodzić. Bo wiem, że nie są w stanie. Pytam tylko czy potrafiliby przekazać sobie znak pokoju, nawet jeśli nie przez podanie ręki, to choćby szczere, serdeczne pokłonienie się? Czy są w stanie choćby tylko dziś, przez krótki moment dostrzec w tym „wrogu” po prostu człowieka, „bliźniego swego”, podzielającego wspólną ludzką niedolę? Czy Polacy są jeszcze zdolni do takiego przebłysku empatii i jej przekazania?
Czy to wszystko już tak daleko zaszło, że stać już nas tylko co najwyżej na obłudne i nieszczere gesty?  A może nawet na takie już nas nie stać?

Dopisek:
Warte przeczytania:  Ks. Alfred Wierzbicki: „Nikt od 1968 roku nie miał czelności ustanawiać tak radykalnych podziałów”

18 myśli na temat “Czy Polaków stać jeszcze na przekazanie sobie znaku pokoju?

  1. ARNOLDZIE,

    Przesadzasz. Według Mnie, to każdy Polak wypije z każdym innym, szczególnie gdy ten drugi stawia.

    Pozdrowienia i życzenia z okazji święta Chanuka,
    ROMAN WŁOS

    p.s. O której godzinie zapalisz menorę???

    1. Menorę? Chyba miałeś na myśli Chanukiję.
      Ale tak czy siak żadnych takich nie zapala się w naszej rodzinie, nie to pochodzenie.
      Są też niepijący Polacy a Ci pijący pewnie by się pokłócili kto stawia albo więcej wypił.

  2. ARNOLDZIE,

    Właśnie tragedią Narodu Polskiego jest to, że wśród Polaków są tacy, którzy nie piją lub tacy co piją, ale nigdy nie piją za swoje.

    A jak chodzi o zapalanie menory – to taki skrót myślowy – oczywiście chodzi o szabasowe świece na menorze -, to bardzo nieładnie, że nie podtrzymujesz Twoich rodzinnych tradycji.

    Niemożliwe żebyś był Gojem. Jak na Goja, to masz zbyt Mośkowski czyli tęgi łeb.

    Pozdrowienia,
    ROMAN WŁOS

    1. Niestety jeśli gdzieś w moich genach są geny Narodu Wybranego to nic nam w rodzinie o tym nie wiadomo – musiały zaginąć w mrokach przeszłości.

      1. Arek,
        To już jest kwestia drugorzędna.
        Bardziej jestem ciekaw jak odbierzesz ten program.
        Mi się wydaje bardzo tendencyjny. Wygląda to jak zachęta to wyjazdu z Polski.

          1. To chyba musiałbyś ich sprowadzić siłą i trzymać na łańcuchach.
            Nikt przecież w tym syfie nie chce żyć – kto by chciał (poza Polakami) mieszkać w zagrzybionych, wilgotnych rozpadających się ruderach i mieszkaniach wielkości wnęk na szafę (takich jakie są w każdym cywilizowanym kraju)?
            Gdy patrzę na przeciętny metraż dzisiaj oddawanych mieszkań (63m2) to nie mogę uwierzyć jak potworny regres cywilizacyjny zaliczyliśmy. To jest po prostu nie do wiary.

  3. Arek,
    „To chyba musiałbyś ich sprowadzić siłą i trzymać na łańcuchach.
    Nikt przecież w tym syfie nie chce żyć – kto by chciał (poza Polakami) mieszkać w zagrzybionych, wilgotnych rozpadających się ruderach i mieszkaniach wielkości wnęk na szafę (takich jakie są w każdym cywilizowanym kraju)?
    Gdy patrzę na przeciętny metraż dzisiaj oddawanych mieszkań (63m2) to nie mogę uwierzyć jak potworny regres cywilizacyjny zaliczyliśmy. To jest po prostu nie do wiary.”

    Polska(jak każde inne miejsce na Ziemi) to raj, tylko ludzie nie potrafią korzystać z dobrodziej tej(i innych) części planety. A mogłoby być tak pięknie.
    Za to ponosi winę każdy, ale być może przy sporym uporze, każdy indywidualnie mógłby wprowadzić nieodwracalnie/długoterminowe dobre zmiany
    (choćby poprzez:
    – stworzenie nowego wynalazku/innowacji,
    – opracowanie nowego leku
    – pionierskie wykrycie obecności witaminy/witamin/pierwiastka/pierwiastków w wcześniej niezbadanej/słabo zbadanej roślinie
    – odkrycie nowego źródła energii/nowej metody pozyskiwania energii
    – zapanowanie nad żywiołami 🙂
    ).

    1. A może jeszcze odkrycie „Zaczarowanego Ołówka” i magicznego stoliczka „Nakryj się”? 🙂
      To co mówisz to utopia, żyjemy w piekle bo mamy ograniczone zasoby, o które musimy zabiegać kosztem innych.
      Tak jest w świecie zwierząt i ludzi niestety.

      1. ARNOLDZIE,

        Człowiek to też zwierzę, czasami nawet bestia. Na dodatek, człowiek to eukariont, ssak, kręgowiec, strunowiec (są też klawiszowcy) oraz małpa wąskonosa, i do tego homo.

        Pozdrowienia,
        ROMAN WŁOS

      2. Arek,
        No tak lepiej siedzieć na dupie i narzekać, że źle zamiast konstruktywnie rozwiązywać problemy.
        Zasobów jest pełno. Nawet ropa się jeszcze nie skończyła pomimo tego, że w krajach takich jak USA czy UK większość ludzi wozi dupę samochodem do sklepu pomimo, że ma do sklepu 5-15min pieszo.
        Podaj mi przykład zasobu, którego nie ma/jest deficytowy, a który jest powszechnie używany?
        Zaczynasz rozumieć??? To wbrew wszelkim możliwym prawom 🙂
        Trzeba korzystać z tego co się, ma zamiast myśleć o tym czego nie ma, jeśli nie ma możliwości zdobycia tego lub są na to małe szanse.

        1. PANTEK,

          A co powiesz odnośnie: wody, powietrza, jedzenia, środków do życia, miejsc do zamieszkania, itp.

          Zobacz ilu ludzi umiera codziennie z braku wody, z braku powietrza, z braku jedzenia, ilu jest bez dachu nad głową.

          Ludzi przybywa, a zasobów ubywa.

          Pozdrowienia,
          ROMAN WŁOS

          1. Roman Włos,
            Umierają nie dlatego, że brakuje wody, powietrza, jedzenia czy materiałów budowlanych, tylko dlatego, że albo ludzie są głupi albo pewni ludzie pilnują, żeby było tak jak jest.

            Powietrze można filtrować, wodę oczyszczać. Glebę też pewnie da się „zrewitalizować”. Jedzenie jest w znacznych ilościach marnowane(produkowany jest NADMIAR).
            Miejsca na ziemi jak na razie starczy, a jak przyjdzie moment krytyczny, to spowoduje to redukcje i sytuacja się ustabilizuje.

            Ale ja podejrzewam, że chodzi o to, żeby doprowadzić do takiej sytuacji, że podsunie się pacjentom opatentowane rośliny GMO możliwe do hodowli w trudnych warunkach, bo naturalne będą bardzo ciężkie w uprawie. Przyjdzie też pewnie cała reszta podobnych zmian, żeby już ostatecznie założyć ludziom łańcuchy.

Odpowiedz