“Blog roku” czyli jak onet oszukał głosujących Internautów.

To chyba zbrodniarz Stalin powiedział, że „nieważne na kogo głosują, ważne kto liczy głosy”.
I właśnie onet.pl w swoim „konkursie” na blog roku – dlaczego piszę to w cudzysłowie wyjaśniam na końcu – pokazał, że faktycznie: ważne jest tylko to kto liczy głosy a nie to na kogo głosują.
I może nie byłoby z tego jakiejś afery gdyby to była bezpłatna zabawa. W końcu wiadomo czym się kończą takie ludowe plebiscyty – wystarczy przypomnieć sobie los Sokratesa czy też bardziej znane głosowanie, w którym uwolniono Barabasza a Jezusa wysłano na śmierć.
Niestety! Oddanie głosu nie było bezpłatne – kosztowało 1,22 zł .
Tym samym onet.pl nie tylko oszukał Internautów, ale najzwyczajniej w świecie wyłudził od nich kasę, a to już jest kryminał.
Ale może po kolei…

W ostatnim tygodniu konkurs na blog roku w kategorii Kultura był niezwykle emocjonujący.
Na prowadzenie na przemian wychodził a to blog Qui penis aquam turbat? prowadzony przez niejakiego Procesa, a to blog Quentin prowadzony przez powszechnie znanego Quentina.
Dramatycznie zrobiło się 11 lutego (w czwartek), gdy blog Quentin prowadził już przewagą ponad 100 głosów, a Proces płakał rzewnymi łzami, że wyczerpał już swoje możliwości nabijania licznika i wkurzał się okrutnie, że to przez buzdygana pomagającego Quentinowi. Pewnie miał trochę w tym racji, ale tu dodam, że upewniłem się, iż wysłanie więcej SMSów przez jedną osobę jest dozwolone, byle z innych numerów. Jak ktoś nie wierzy to zamieszczę nagranie rozmowy z rzecznikiem onetu, w którym to potwierdza.
I wtedy pierwszy raz do akcji wkroczyła – dosłownie jak eux deux machine czy inny manipulator zza kulis – Komisja Konkursowa, która odjęła Quentinowi bodaj z 300 głosów.
Składu tej Komisji niestety nie udało mi się poznać, gdyż do teraz nie otrzymałem odpowiedzi z redakcja@blogroku.pl kto w niej zasiada. 🙁
Proces znowu nabrał humoru i wiatru w żagle, ale nie na długo, bowiem wkurzony ordynarnymi manipulacjami Komisji Konkursowej rozpropagowałem wśród ogromnej rzeszy moich znajomych blog Quentina, takoż gazeta.pl doceniła ten blog i wsparła – może mimo woli – przez umieszczenie informacji o nim na swoich pierwszych stronach.
Napędziło to tyle głosów Quentinowi, że pomimo takiej straty, ponownie odstawił blog Procesa o ponad 200 głosów (768 głosów, gdyby wliczyć wcześniej usunięte byłoby to 1068 głosów), wywołując tym samym chyba utratę zmysłów u konkurenta i jego żałosną deklarację (w niedzielę 17 lutego), że nagrodę, czyli laptop przekaże niewidzącym dzieciom, tym samym, którzy otrzymują część (zapewne 38 groszy) z każdego SMSa.
Ale 18 lutego (w poniedziałek), kilkanaście godzin przed końcem głosowania, Komisja Konkursowa ponownie wkracza do akcji usuwając blog Quentina z konkursu. I w tym momencie onet wykiwał i oszukał tych wszystkich, którzy głosowali na blog Quentina, w tym mnie i wielu moich znajomych.

Swoje działania Komisja Konkursowa uzasadniła zarzutami, że Quentin złamał regulamin konkursu (pkt G 6 regulaminu konkursu ) przez zastosowanie „masowego systemu głosowań sms” .
Do tego dodała, że decyzję taką podjęła „W oparciu o informacje uzyskane od podmiotu obsługującego głosowanie od strony technicznej, odnotowującego dokładnie oddawane głosy wraz z informacjami o nich”.

A że pracuję w branży i wiem jakie raporty i kiedy otrzymuje się od operatorów w przypadku tzw. premium SMS mogę śmiało powiedzieć, że jest to ordynarne oszustwo.
Zaiste nie wiem dlaczego Komisja Konkursowa straciła instynkt samozachowawczy i podjęła taką decyzję, ale jest to skandal niebywały!  Szczególnie biorąc pod uwagę, że nie robi tego firma krzak tylko ponoć poważne przedsiębiorstwo medialne.

I tak oto Qui penis aquam turbat? , który otrzymał 700 głosów został przez onet uznany za zwycięzcę konkursu, zamiast bloga Quentin, który otrzymał około 1068 głosów .

Szkoda tylko wykiwanych, nie tylko głosujących, ale także Procesa, któremu odebrano potencjalne zwycięstwo w walce i płynącą z tego satysfakcję, podając w zamian je na tacy po złamaniu nóg konkurentowi. 🙁

A ponieważ organicznie nie znoszę draństwa, nadużywania władzy, bezczelnego oszukiwania ludzi i dość już mam oszukańczych „konkursów” to nie zamierzam odpuścić onetowi tego przekrętu i skieruję jako jeden z pokrzywdzonych sprawę do prokuratury.
Może nauczy to kolejnych organizatorów takich „zabaw” przestrzegania własnych regulaminów i szanowania uczestników.
Dodam, że nadal pozostały bez odpowiedzi różne pytania – nie tylko co do składu Komisji Konkursowej. Jakoś organizatorzy „konkursu” nabrali wody w usta. Między innymi:

– co to jest „masowy system głosowań SMS” ?
– jakie Komisja ma dowody, że głosy oddane na Quentina pochodzą z „masowego systemu głosowań SMS”
– jakie rzekome dane otrzymała komisja od operatorów telekomunikacyjnych świadczące o wykorzystaniu „masowego systemu głosowań SMS” przez Quentina?
– czy onet miał zatwierdzony regulamin przez „ministra od finansów publicznych” jako wymaga tego ustawa z dnia 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 r. Nr 4, poz. 27 z późn. zm.) ?

Na koniec wyjaśniam dlaczego używam słowa „konkurs” w cudzysłowie, odnosząc się do „konkursu” na blog roku.
Pomijając nawet opisany przeze mnie przekręt to była jakaś farsa, a nie konkurs na blog roku.
Regulamin został napisany bałaganiarsko i w zasadzie tak by uzyskać jak największą ilość SMSów, w żaden sposób nie pozwalał na uzyskanie poglądu co do rzeczywistej oceny blogów przez Internautów.
Także kompletne ignorowanie przez Komisję Konkursową ordynarnych manipulacji dokonywanych przez biorących udział w „konkursie” wskazuje na taki jego cel. Jak ktoś ciekaw to niech poczyta choćby blog Korwina-Mikke lub właśnie Procesahttps://proces.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?1 – w których to blogach bez krępacji opisują swoje manipulacje przy nabijaniu głosów. Przy czym Korwinowi – któremu bezdyskusyjnie należy się nagroda za blogroku! – chodziło o to, żeby zbierać głosy na inne prawicowe blogi „coby nie było żadnego lewicowego w pierwszej 10!” , a Procesowi o wygraną i popularność.

Oczywiście o rozwoju sprawy będę informował.

3 myśli na temat ““Blog roku” czyli jak onet oszukał głosujących Internautów.

  1. Widzisz, ten mój blog, który wygrał konkurs Blog Roku był tylko moim dodatkowym blogiem. Dziś nie chce mi sie na nim pisać. Pisuję na blogu w WordPressie. Z wszystkimi tymi nieprawidłościami masz oczywiście rację. Tylko ja nie chcę popularności dla bloga, to raz. Dwa, nagroda, którą miałem dostać miała być od początku przeznaczona na cel charytatywny. Ja jestem człowiekiem zamożnym i zwisa mi laptop. Chciałem by dostały go dzieci z tego ośrodka, dlatego tak się starałem. Nie sprzedaję nic w necie, a jedyną reklamą na moich blogach jest „Pajacyk”.
    Nagrody nie dostałem ani ja, ani dzieci.
    W polu URL masz link do notatki, w której zrzekam się tej plakietki, która zdobiła mój blog.
    Pozdrawiam Cię.

Odpowiedz